Wyprawa do Pakistanu - Nameless Trango Tower
NAMELESS TRANGO TOWER
W lipcu i sierpniu 2005’ w dolinie Trango w Karakorum działała wyprawa KW Bielsko Biała w składzie Alfred Sosgórnik, Marcin Szczotka, Mariusz Nowak. Głównym celem naszej wyprawy było poprowadzenie nowej drogi na północno-zachodniej ścianie Namelles Trango, na lewo od hiszpańskiej drogi Insumisioa. 13 lipca po 10 dniach od wylotu z Polski docieramy wreszcie do legendarnej doliny Trango. Nasz cel wygląda imponująco.
Między 15 a 19 lipca transportujemy sprzęt na przełęcz Trango South Pass około 5400 m. n. p. m. pod płn-zach ścianę Namelles. Po jednodniowym odpoczynku w bazie ruszamy na przełęcz. Rano rozpoczynamy wspinanie. Po urobieniu 3 wyciągów w bardzo kruchym terenie (poprzyklejane płyty, luźne bloki, zalodzenie) decydujemy się na rezygnacje z obranej linii. Dalsze wspinanie byłoby szalenie ryzykowne wiec decydujemy się na rezygnacje z obranej linii. 24 lipca po długiej naradzie decydujemy się na zniesienie sprzętu tylko 200m niżej i wbicie się w drogę brytyjską. Po 2-dniowym odpoczynku w bazie wbijamy się ponownie w Trango z zamiarem przejścia drogi w stylu alpejskim. Kuluar wejściowy w drogę jest koszmarny (resztki lodu, powytapiane kamienie). Poruszamy się jednak sprawnie. Na 4 wyciągu dochodzi jednak do wypadku; Alek zostaje trafiony spadającym kamieniem który uderza go w rękę unieruchamiając ją całkowicie. Podejmujemy decyzje o opuszczeniu Alka do podstawy ściany i powrót do bazy. Uraz Alka okazuje się na tyle poważny, że wyklucza go z dalszego wspinania.
31 lipiec powracamy na Trango - tym razem we dwójkę. W ścianę wbijamy się około 22-giej z uwagi na spadające kamienie. Po ok. 5-ciu godzinach osiągamy Snowpath (wielkie pole śnieżne w 1/3 wysokości ściany). Niestety zła passa nas nie opuszcza. Tym razem załamuje się pogoda. Opad śniegu zmusza nas do kolejnego wycofu. Przeczekujemy okres złej pogody zbierając siły na decydującą próbę.
5 sierpnia w tym samym stylu wchodzimy w ścianę. Wspinanie idzie sprawnie mimo złych warunków po ostatnim okresie niepogody. Po 5-ciu godzinach osiągamy Snowpath. Kolejne wyciągi to walka w zalodzonych rysach i kominach na przemian z wodospadami wody. Około 19-tej docieramy do wysokości ok. 5800 m.n.p.m. Po zachodzie słońca nasze przemoczone ubrania i liny zaczynają zamarzać powodując bardzo szybkie wychładzanie. Sytuacja staje się bardzo dramatyczna. Zdajemy sobie sprawę, że to już koniec marzeń o Trango. Najważniejszym staje się wydostać ze ściany. Ciężkie zjazdy zajmują nam całą noc. Po osiągnięciu podstawy ściany jesteśmy kompletnie wyczerpani fizycznie i psychicznie. Dociera do nas fakt, że to była nasza ostatnia szansa. Kompletnie rozbici schodzimy do bazy;
Podsumowując wyprawę uważamy że podstawowym błędem jaki popełniliśmy były źle dobrane drogi do warunków jakie panowały w tym sezonie. Z relacji innych wypraw wynikało, że optymalne warunki były tylko na Eternal Flamme. Liczymy jednak, że doświadczenie zebrane na Trango zaowocuje w przyszłości na wynikach sportowych osiąganych w górach wysokich. Trzeba także zauważyć, że byliśmy pierwszą polską wyprawą na lodowcu Trango i że zebrany materiał filmowy i zdjęciowy będzie bardzo przydatny dla kolejnych polskich wypraw chcących działać w tym rejonie. Sami mamy zamiar wrócić tu za rok...
Mario
(Chcielibyśmy bardzo serdecznie podziękować PZA za wsparcie wyprawy bez którego wyprawa nie doszłaby do skutku).
|